Felietony wyborcze

1) Kto startuje w tych wyborach?

Na stronie PKW dostrzegam, że w wyborach samorządowych startują osoby, którym nie w smak była moja społeczna działalność na rzecz mieszkańców gminy Komorniki (wniosek – same musiały być wrogo nastawione do tutejszych mieszkańców). Konkretnie prowadziłem lokalny serwis internetowy i wydawałem lokalny miesięcznik (obydwa media niezależne od władzy), w których pisałem prawdę „jak jest”, i najwyraźniej – jako że „prawda oczy kole” – nie wszystkim się to spodobało, i w związku z tym „się działo”:

  • jedna osoba, która wytoczyła mi proces karny o rzekome pomówienie – została kompletnie zdyskredytowana przez sąd już „w przedbiegach” (cyt.: „postawa pana X nie zasługuje na uznanie” – to z sentencji sądu), a następnie sama sfingowała kradzież swego auta (dla odszkodowania) i została za to prawomocnie skazana przez sąd karny
  • jedna osoba, która wytoczyła mi proces karny o rzekome pomówienie – w trakcie procesu w sądzie prosiła mnie abym zgodził się, aby mogła wycofać oskarżenie (jako życzliwy człowiek oczywiście zgodziłem się); tu nadmienię jedynie, że osoba ta wielokrotnie sromotnie skompromitowała się w tym sądzie – np. mówiła kompletne bzdury kim jest – ot, chociażby „radną rady MIEJSKIEJ w Komornikach”, żądała przeprosin od nieistniejącej osoba (Wojciecha Lapisa), „stworzyła” nową gminę (gminę Głuchowo), „zatrudniła” w urzędzie jedną osobę, twierdziła że jestem kobietą itp. … i to niestety nie są żarty! – tak było naprawdę; przy tym jako radna w swych oświadczeniach majątkowych „zapominała” że ma spore oszczędności (nawet 1,5 mln zł), że ma 500 ha ziemi, że ma zabudowania gospodarskie (a za takie „zapomnienie” grożą spore konsekwencje karne!)
  • jedna osoba, która niecnie pomawiała i znieważała mnie (i moją rodzinę) – została za to karnie skazana przez sąd.

Ludzie! Wybierajcie dobrze! Niektóre wilki przybrały owcze skóry… niestety.  Nie dajcie się nabrać.

Na stronie PKW zauważyłem również, że starują też osoby:

  • jedna, która mieszkańców swej gminy najchętniej widziałaby w worach pokutnych (!)
  • jedna, która stwierdziła, że mieszkaniec gminy go nie interesuje (choć powinien – wszak osoba ta była radnym tego mieszkańca!, a więc – ponoć – reprezentuje go w Gminie)
  • jedna, która wyprosiła mieszkańca z obrad jednej z komisji rady gminy (Rzecznik Praw Obywatelskich i Wojewoda stwierdzili potem, że bezprawnie), a o jednym z mieszkańców wśród biesiadników wypowiadała się  per „pierdo**ny” (i to tylko dlatego, że ów mieszkaniec interesował się sprawami gminy)
  • jedna, która podaje w swoim oświadczeniu majątkowym, że ma auto marki RENO i również (podobnie jak poprzednia) wypraszała tego mieszkańca z owej komisji

Mam nadzieję, że ludzi takiego pokroju nie będziemy wybierać…

Wszystkie opisane powyżej sytuacje dyskredytują tych ludzi jako radnych. To co oni robili – to jest kompletne zaprzeczenie idei samorządności! Dziwi mnie, jak w takiej sytuacji mają oni czelność kolejny raz startować w wyborach. Co nimi kieruje? – Buta? – Chęć władzy? – Nastawanie na dietę? … Bo bynajmniej nie prawdziwa służba społeczna na rzecz lokalnego środowiska – tego akurat jestem w 100% pewien!

UWAGA!

W opisanych tu sytuacjach nie jest wskazane o jakie konkretnie osoby chodzi, z jakich ugrupowań, czy gdzie one pracują. Nie podaję  też żadnych dat – aby nie można było poprzez nie skojarzyć o kogo chodzi. Moim celem nie jest bowiem atakowanie kogokolwiek personalnie, lecz jedynie ukazanie obłudy w działaniu pewnych osób – ponoć – „na rzecz mieszkańców” i piętnowanie tego typu postawy.

2) Właściwa postawa

Poniżej zamieszczam utwór (za YouTube) „KAREL FIALKA – Hey Matthew” (zapewne już słyszałeś tę piosenkę, ale nie wiedziałeś, że jest taka mocna):


Gdy dojdziesz do 1:31 – usłyszysz (do 2:20) – przytaczam za tekstowo.pl:

Mocny tekst, ale taki, który nie pozwala niektórym ludziom „stać z założonymi rękoma” czy „leżeć i pachnieć”. Nie można być obojętnym na to, co się wokół dzieje. Trzeba być aktywnym i opowiedzieć się (nie słowem, lecz postawą) po właściwej stronie – po stronie dobra.

Tu przypomniał mi się jeszcze następujący wiersz:

Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem,
nie byłem komunistą.
Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem,
nie byłem socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem,
nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, milczałem,
nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować.

Martin Niemöller 

3) O pewnej ex-radnej 

Dziś (6 X 2018) trafiłem na dwa materiały w Sieci.

Pierwszy z nich – to tekst w Rzeczpospolitej o następującej treści:

Historia jest pełna prezesów, menedżerów i wszelkiej maści liderów z piekła rodem. Niestety, odnajdujemy ich wśród ludzi odnoszących największe sukcesy. Co gorsza, sami chętnie oddajemy władzę w ich ręce.

Cała rzecz, by wystrzegać się tego typu ludzi i to dowolnie na jakim by szczeblu władzy oni nie byli (choćby i jako radni gminni).

Drugi z nich – to materiał pewnej ex-radnej z pewnego KWW w pewnej gminie (jak zwykle nie piszę o kogo tu chodzi i skąd on jest, bo nie o to tu chodzi, tylko o pokazanie pewnej postawy), na który to również dzisiaj natknąłem się w Sieci (z podanego przed chwilą powodu, nie podaję linku do tej strony).

Piszę tu o pewnej pani, która – jak sama podaje (w sądzie) – z zawodu jest technikiem (cóż – w takiej sytuacji – ja z zawodu jestem doktorem habilitowanym). Z tekstu zawartego na wspomnianej wyżej stronie internetowej jej KWW:

  1. już mówi co będzie robić jako radna, podczas gdy nie wiadomo, czy nią w ogóle będzie
  2. mówi, że interesuje się sprawami gminy, a podczas obecnej kadencji ani razu nie było jej na posiedzeniu Rady Gminy czy jakiejkolwiek Jej komisji,
  3. podaje że jest z jednej miejscowości, i równocześnie chce reprezentować nie tę, tylko inną miejscowość z gminy (nie wiadomo tylko na jakim forum!),
  4. podaje, że chce „sprostać oczekiwaniom mieszkańców w różnym wieku”, podczas gdy swego czasu będąc radną przez kilka kadencji – jak sama stwierdziła swego czasu w sądzie – nie spotkała się z żadnym z nich (to skąd niby będzie wiedziała, jakie są oczekiwania mieszkańców, skoro nie utrzymuje z nimi kontaktu?!),
  5. prosi o PONOWNY kredyt zaufania (do bycia radną), podczas gdy obecnie go (w tym sensie – jako radna) nie ma (bo nie jest radną).

Zważywszy, że – jak mi skądinąd wiadomo – kilka lat temu wytoczyła ona proces karny jednemu z mieszkańców gminy w której mieszka (i w której mieszka również ów jej ex-pozwany),  przy czym wraz ze swym mężem od owego mieszkańca oczekiwała ona 60 tys. ZŁO-tych, za rzekome pomówienie i znieważenia (plus przeprosiny i listy z przeprosinami do domu), podczas gdy obydwoje oni obeszli się niczym – ona prosiła tego mieszkańca w trakcie procesu, by się zgodził na to, by mogła wycofać ów proces równo w rok po jego wytoczeniu, a jej męża prawie od razu sąd posumował  „postawa pana X nie zasługuje na uznanie” (sprawy te zakończyły się więc sukcesem owego mieszkańca, a nie tego małżeństwa) – że owa pani na owej stronie swego KWW deklaruje:

  1. życzliwość – bez względu na status społeczny, stan posiadania czy sympatie (dobre sobie vel wolne żarty!),
  2. uczciwość – przestrzeganie prawa i zasad etyki opartej na dekalogu.

Cóż – odnośnie owej uczciwości, to:

  1. w sądzie nie przedstawiła ona dokumentów mających – ponoć – świadczyć na jej korzyść, żądała przeprosin od nieistniejącej (nigdy!) osoby, nie dotrzymała słowa odnośnie jednej ze swoich deklaracji („tego nie odpuszczę!”),
  2. swego czasu będąc radną wielokrotnie nie podawała w swym oświadczeniu majątkowym że ma 500 ha ziemi, kilka zbudowań gospodarskich, czy odłożone spore pieniądze (nawet 1,5 mln zł!) – jak to się ma do deklarowanej przez nią jawności zostawię do rozeznania PT czytelnikom tego wpisu.

Cóż – widać, że: papier, sąd i internet zniosą wiele…

Wiele zniesie również billboard wyborczy zawieszony na płocie obok bramy wjazdowej na jej posesję, na którym to – jak na ironię – czytamy: „w trosce o wszystkich mieszkańców”.

I ta  „uczciwa i życzliwa” ex-radna do dnia dzisiejszego nie przeprosiła tego mieszkańca za ten proces który mu wytoczyła, ani mieszkańców gminy za swoją „uczciwość” w oświadczeniach majątkowych.

Smutne to wszystko, ale prawdziwe…

4) O pewnym radnym

Dzisiaj (6 X 2018) przeczytałem też na stronie pewnego KWW o pewnym jego kandydacie na radnego, że oczekuje on reelekcji, ale:

  1. chwali się przy tym, że jest członkiem komisji spraw społecznych, podczas gdy jako radny bezprawnie wypraszał z obrad jednej z komisji publiczność (potem wojewoda, jak i Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdzili jednoznacznie, że absolutnie nie miał on w tym względzie racji) – dziwi to również wobec jego deklaracji życzliwości (!), uczciwości (!!) i jawności (!!!),
  2. jako – jak sam stwierdza „życzliwy” – o jednym z mieszkańców wypowiedział się swego czasu „pierdo**ny” (!),
  3. jest zwolennikiem budowy pływalni w gminie w której kandyduje, podczas gdy kilka lat temu mający bardzo bliskie kontakty z Kościołem szef jego KWW, a do tego przewodniczący Rady Gminy stwierdził, że „dzięki Bogu” nie wybuduje się w tej gminie pływalni – tak więc radny ten (nomen omen również od wielu lat blisko współpracujący z Kościołem) – jawnie występuje przeciw Bogu!

Dla mnie to wszystko jest czystą obłudą, a jak ktoś taki może być reprezentantem mieszkańców w Radzie Gminy?!

5) Felieton alternatywny 

Dzisiaj „felieton alternatywny”. Zamiast mojego pisania zamieszczam bowiem wpis innej osoby zamieszczony na stronie e-lubon.pl: zobacz sam(a)! Mówi sam za siebie… odnosi się do sytuacji w sąsiedniej (do Komornik) gminie.

PS

Dowiedziałem się, że oprócz wyżej opisanej, istnieje w Polsce jeszcze jedna taka gmina, gdzie istnieje nieformalny zakaz wieszania billboardów na płotach przez tzw. ludzi „nieprawowiernych” (osoby, które swego czasu czytały moje media, na pewno zetknęły się już z tym określeniem – pewien ksiądz określił tak bowiem pewnego mieszkańca tylko dlatego, że śmiał on mieć inne zdanie  niż to, które on uważał za jedynie słuszne, i do tego wcale nie w kwestii wiary!).

Choć uchwała Rady Gminy zezwala tam na wieszania tych billboardów, to jednak władza chodzi po domach i straszy mieszkańców. Ci zaś są bojaźliwi i jej ulegają. Tak to wygląda demokracja w pewnej polskiej gminie w XXI wieku 🙁

6) O pewnej ex-radnej

Była ci ona radną przez 3 kadencje, jednak w trakcie tej ostatniej kadencji wytoczyła proces pewnemu mieszkańcowi swej gminy i pochwaliła się w sądzie, że w czasie jej trzech kadencji nie kontaktowała się z żaden z mieszkańców. Ośmieszywszy się tymi słowy – zrezygnowała z procesu, w tenże  – jakże specyficzny – sposób okazała swoją życzliwość pozwanemu. Wcześniej zarzucała mu, że ten pomówił ją, że w poprzednich wyborach weszła do rady gminy tylko dlatego, że startowała poza swoją miejscowością. W kolejnych wyborach (4 lata temu), startowała jedynie u siebie w wiosce. W czasie kampanii mieszkańcy wypomnieli jej ten brak kontaktu wyłupując jej oczy na jej billboardach. Nic dziwnego, że nie zdobyła wtedy nawet 1/3 ważnie oddanych głosów i tym samym nie dostała się do Rady.

W tej kadencji, pomna swego niefortunnego osiągnięcia (tj. przepadnięcia w wyborach w jej rodzimej miejscowości) – „wypięła się” na swych ziomali i startuje do Rady Gminy z innej miejscowości. Powstaje tylko pytania – to kogo ona właściwie będzie w niej reprezentować? (jeśli w ogóle można tu mówić o jakimkolwiek reprezentowaniu, skoro ma zerowy kontakt z wyborcami!).

7) Z dziada pradziada 

  • Prawo głosu powinno się otrzymywać w 3 lub 4 pokoleniu po osiedleniu się w Gminie. Nowi w Komornikach są dla mnie jak imigranci z Afryki w Europie Zachodniej. Pozdrawiam mieszkańców z dziada pradziada !”
  • „Widzę po nazwiskach że 99,9% ludzi tu wypowiadających się to nowi mieszkańcy tak zwanych apartamentów. Przypominam, że prawdziwym Komorniczaninem staje się dopiero w 3 lub 4 pokoleniu…”

To co przeczytałeś/aś powyżej, to nie jakiś mój wymysł, lecz autentyczne wypowiedzi jednego pana na jednym z forów gminy Komorniki. Jakiś człowiek uważa za lepszych i nadaje większe prawa tym osobom, które mają – według niego – odpowiednio długą tradycję mieszkania w gminie Komorniki. Pozostali podatki – owszem – mają płacić, ale głosu mają nie mieć! Jako komentarz pozwolę sobie przytoczyć tytuł artykułu z Nowin Komornickich z maja 2012 r.: „To jeszcze demokracja, czy już anarchia?”. Wypowiedź tego pana wpisuje się w działalność jednej pani – członki koła gospodyń wiejskich w jednej z miejscowości gminy Komorniki – która to wypraszała z zebrania wiejskiego jednego z mieszkańców gminy tylko dlatego, że – według niej – (1) nie dość długo mieszka on w tej gminie, że (2) nie jest z tej miejscowości, w której odbywało się to zebranie, (3) bo nikt go na nie nie zaprosił (podczas gdy w zebraniu tym mógł uczestniczyć każdy, i to bez żadnego imiennego zaproszenia). Cóż – jak widać – ten pan podtrzymuje tradycję zapoczątkowaną przez tą panią.

8) O pewnym sołtysie

Dziś – podobnie jak poprzednio – nie będę podawał o kogo chodzi (bo nie o to tu chodzi). Chodzi tu bowiem o samą postawę, a nie o napiętnowanie człowieka (który – zważywszy na to co i jak robi – nie dorósł zapewne jeszcze do pełnionej funkcji).

Rzecz jest mianowicie o pewnym sołtysie, który to kilka lat temu wsławił się stwierdzeniem, że jak tylko został radnym, to mu się odmieniło, bo jako radny miast reprezentować mieszkańców przed władzą wykonawczą w gminie (i wymuszać na tej władzy jak najwięcej dobrego działania dla tychże mieszkańców) – przyjął zgoła odmienną postawę – reprezentował władzę przed mieszkańcami (i robił za swoistego hamulcowego poprawy losu mieszkańców). Mieszkańcy jak się tylko o tym dowiedzieli – nie wybrali go na kolejną kadencję na radnego (bo – zgodnie z jego słowami – był on nie radnym, lecz wręcz anty-radnym!). Nie wiedzieć dlaczego człowiek ten startuje w tegorocznych wyborach samorządowych. Dziwi to w dwójnasób, bo w kontakcie z tymi którym winien służyć – podnosi na nich głos, zachowuje się w sposób – jak by to ujął psychiatra – nieadekwatny (miast odpowiedzieć na proste pytanie – ciągle powtarza „ale o co panu chodzi?”), kłamie (że musi kończyć, bo musi iść do pracy, podczas gdy w ten dzień tygodnia akurat ma wolne), nie chce podać czy i jakie otrzymuje uposażenie za swe sołtysowanie (a jest to – jak się okazuje – 700 zł miesięcznie nieopodatkowanej diety). Mam nadzieję, że tego pokroju ludzi nie wybierzemy w tych wyborach samorządowych (bo „strach się bać”).

9) Nowinkarz

Oto jak wyglądał mój materiał wyborczy przekazany do Nowin Komornickich:

W procesie produkcyjnym stracił on w przedostatnim akapicie dwa pogrubienia i jedno podkreślenie (choć kategorycznie zastrzegałem, że ma być zachowane podane przeze mnie formatowanie).

Pani redaktor naczelny stwierdziła, że to nie ona robiła, tylko grafik, a tak w ogóle – to nikt nie jest za to odpowiedzialny. Tymczasem pozbawienie tej linii formatowania zubaża odbiór tekstu i jego percepcję przez niektórych czytelników. To że w Nowinach tekst ukazał się na 1/4 strony, a nie na 1/3, jak nakazywały wytyczne uchwały Rady Gminy – to według pani redaktor naczelnego też nie problem – wszak średnia wielkość opisu przypadająca na jednego kandydata wynosi 1/3 strony (czytaj – jednych ponad 1/3 strony, innych – mniej!). I o co mi w ogóle chodzi?! – o to że tekst jest o pół centymetra krótszy?! Tymczasem tekst pani redaktor naczelnego (też startującej w tych wyborach i do tego na to samo stanowisko!) nie ma już tego typu uchybień. Teraz to jest już wszystko jasne…!

10) Walka o słup

Dnia 12 X 2018 umieściłem w dolnej części słupa ogłoszeniowego (wszak od tego jest, by się na nim ogłaszać) dwa swoje billboardy wyborcze – tak, aby w żadnej mierze nie zasłaniały ogłoszeń Państwowej Komisji Wyborczej. Upewniłem się przy okazji u Komendanta Straży Gminne, że ta formacja dba o porządek w Gminie, a więc i o materiały wyborcze. Stan na wieczór 12 X przedstawiam poniżej:

Jakież było moje zdziwienie, kiedy dzień później (13 X o godz. 18:30) miejsce to wyglądało w następujący sposób:

 

odpowiednio: z lewej i z prawej strony.

Jak więc widać – ktoś przeciął jeden z moich billboardów, przesunął obydwa na lewą stronę (wyglądają tam „jak wyjęte psu z gardła”), a następnie ktoś (być może ten sam) z prawej strony słupa umieścił plakat Moniki Musiał (kandydatki na radną gminną z KWW Na Szóstkę – lista nr 14, poz. 7). Analogiczny plakat znalazł się na płocie Parku Strażaka (według mnie jest to nielegalne działanie – jeśli chodzi o płoty, to zgodnie z uchwałą Rady Gminy, billboardy można jedynie wieszać na prywatnych lub firmowych płotach, za zgodą właściciela, a bynajmniej nie na płotach gminnych).

3 sprawy:

  1. zniszczenia moich materiałów wyborczych,
  2. usunięcia moich materiałów wyborczych
  3. wieszania materiału wyborczego w miejscu niedozwolonym

zostały zgłoszone na Policję w Komornikach – w związku z:

  1. ustawą o wyborach,
  2. stosowną uchwałą Rady Gminy o ekspozycji materiałów wyborczych
  3. art. 32 Konstytucji RP („Nikt nie może być dyskredytowany w życiu publicznym”)
  4. art. 54 Konstytucji RP („Każdemu zapewnia się wolność rozpowszechniania informacji”)

W przypadku dalszego łamania prawa, będę reagować analogicznie. Strzeżcie się więc złoczyńcy!

11) Przykra sprawa

Dzisiaj rozmawiałem z pewnym radnym powiatowym. Nomen omen był to człowiek, na którego głosowałem 4 lata temu. Teraz tego żałuję. Dlaczego? Otóż człowiek ten powiedział mi, że NIE JEST MOIM RADNYM. Prawda zaś jest taka, że – zgodnie z prawem – jest on radnym wszystkich mieszkańców powiatu, i to bez względu na to, czy jest się z jego okręgu wyborczego czy nie, jak i czy głosowało się na niego czy też nie. Tak więc jest to bardzo smutna sprawa. Dlaczego o tym tutaj piszę? Ponieważ mnie to zbulwersowało. Jak człowiek, który PONOĆ jest moim radnym, miast mnie reprezentować w Powiecie i o moje sprawy zabiegać, w ten sposób do mnie mówi?! I jakim w ogóle prawem dzieli on mieszkańców na tych, których reprezentuje – o dobro których walczy i na tych, których – za przeproszeniem – ma gdzieś?! Na szczęście w najbliższą niedzielę po prostu zagłosuję na siebie i jak tylko dostanę się do Rady Powiatu – wówczas (obiecuję!) będę w niej reprezentować WSZYSTKICH mieszkańców powiatu (zarówno z mojego okręgu wyborczego, jak i z pozostałych gmin), w tym i tego człowieka.